Trądzik różowaty, błyszczenie, rozszerzone pory, rozszerzone naczynia, rumień, przebarwienia posłoneczne
Jak wyglądała cera na początku – jakie występowały problemy?
Pani Kasia ma 38 lat. Zgłosiła się do mnie , gdyż od kilku lat walczyła ze zmianami na skórze. Niestety bezskutecznie. Gdy pierwszy raz się spotkałyśmy, jej skóra była silnie zaczerwieniona, błyszcząca, z widocznymi porami, krostkami i grudkami na czole oraz policzkach, które były objawem drugiej fazy trądzika różowatego. Ponadto na dekolcie i szyi występowały rozszerzone naczynia, wyraźne ciemne przebarwienia oraz średnio głębokie zmarszczki. W tym miejscu skóra wyraźnie nosiła znamiona czasu.
Historia walki z trądzikiem.
Historia Pani Kasi jest podobna do wielu. Trądzik pojawił się w młodym wieku i dawał znać o sobie przez wiele lat. W tym czasie Pani Kasi zaproponowano leczenie antybiotykami doustnymi i zewnętrznymi, które nie przyniosły efektów. Około 30 roku życia Pani Kasia podjęła się leczenia izotretinoiną doustną w celu zlikwidowania zmian trądzikowych. Zmiany ustąpiły, ale, niestety, po kilku kolejnych latach powróciły. Co więcej, skóra po izotretinoinie stała się wrażliwa i skłonna do zaczerwienień, co przyczyniło się do utrwalenia rumienia i w rezultacie pojawienia się zmian typowych dla trądziku różowatego.
Pani korzystała z solarium, aby zmniejszyć widoczność krostek i zminimalizować przetłuszczanie. Jak wiadomo, takie postępowanie jest błędne i jeszcze zaostrza problem. Stąd po kilku latach pojawiły się przebarwienia i rozszerzone naczynia.
Cel działania.
Moim celem było zlikwidowanie rumienia, usunięcie krostek i grudek, czyli objawów charakterystycznych dla trądzika różowatego oraz zminimalizowanie porów, wyrównanie kolorytu, pozbycie się przebarwień i nadmiernego błyszczenia, a w końcowej fazie wygładzenie zmarszczek na szyi i dekolcie.
Etap pierwszy – minimalizacja rumienia i błyszczenia oraz krostek, zwężenie porów.
Pierwszym zabiegiem, od którego rozpoczęłam terapię skóry Pani Kasi był delikatny zabieg oparty na kombinacji kwasu salicylowego, migdałowego i azelainowego, które znane są ze swoich właściwości przeciwzapalnych, rozjaśniających i regulujących pracę gruczołów łojowych. Wykorzystałam również preparaty z wyciągiem z ostropestu plamistego, który doskonale radzi sobie w walce z krostkami i grudkami, przyspieszając gojenie i zapobiegając rogowaceniu mieszków włosowych, co znacznie wzmaga efekty działania. Kontynuacją zabiegu była pielęgnacja domowa nastawiona na łagodzenie rumienia i zmniejszenia przetłuszczania. Ponadto zaleciłam odstawienie ostrych potraw, które Pani Kasia bardzo lubiła. Takie jedzenie niezwykle pobudza krążenie, co powoduje rozszerzenie naczyń i powstawanie pryszczy oraz silnie pobudza gruczoły łojowe. W leczeniu trądzika różowatego wszelkie czynniki powodujące rozszerzanie naczyń ( ostre przyprawy, sauna, solarium, słońce, kriokomora) są niewskazane.
Na szczęście, Pani Kasia nie miała problemu z odstawieniem ostro przyprawionych potraw, dlatego już podczas kolejnej wizyty, którą zaplanowałam po trzech tygodniach, rumień był wyraźnie mniejszy i mogłam zaproponować nieco intensywniejszy zabieg. Do poprzednio wymienionej kombinacji kwasów dołączyłam kwas fitowy i ferulowy oraz retinol, aby jeszcze silniej podziałać na krostki i grudki, a dodatkowo już rozpocząć walkę z przebarwieniami. Ponadto zależało mi pobudzeniu skóry do silnej regeneracji i naprawy uszkodzeń posłonecznych. Mimo tak dużej kombinacji składników zabieg jest łagodny i nie powoduje podrażnień, co w przypadku uwrażliwionej skóry Pani Kasi było dla mnie ważnym aspektem.
Wykonałam 4 zabiegi co 3 tygodnie. Po serii zabiegów błyszczenie i rumień ustąpiły całkowicie, przebarwienia pięknie się rozjaśniły, pory uległy zwężeniu, skóra wyraźnie się uspokoiła. Pozostały drobne, nieliczne krostki po środku czoła i na samych szczytach policzków oraz delikatne zmarszczki na dekolcie. W tym czasie Pani Kasia codziennie stosowała preparaty przeciwsłonecznie z wysokim faktorem SPF 50. Jest to bardzo ważny punkt programu w walce z przebarwieniami oraz najskuteczniejszy sposób spowolnienia starzenia się skóry.
Etap drugi – intensywne nawilżenie,wzmocnienie naczyń krwionośnych, antyoksydacja.
Kolejny etap kuracji skóry Pani Kasi przypadł w okresie lata. Zadbałam o to, aby skóra Pani Kasi nie uległa przesuszeniu, które często pojawia się podczas cieplejszych dni. Dlatego wykonałam 2 zabiegi nawilżające, w oparciu o urządzenie wykorzystujące zjawisko kawitacji i masaż ultradźwiękami, znanych ze swoich właściwości podnoszących poziom nawilżenia naskórka i poprawiających dotlenienie i regenerację skóry. W połączeniu z witaminą C, kwasem hialuronowym i żeń-szeniem zabiegi miały działanie rozjaśniające, wzmacniające kruche naczynia włosowate oraz antyoksydacyjne, czyli wyłapujące wolne rodniki. Ogromna ilość wolnych rodników wnika do naszej skóry pod wpływem słońca, dlatego zabiegi przeciwutleniające latem są szczególnie ważne, tak jak i codzienna ochrona przeciwsłoneczna, którą Pani Kasia cały czas stosowała.
Etap trzeci – Całkowita likwidacja krostek.
Tuż po lecie rozpoczęłam ostateczną walkę z krostkami. Wykonałam intensywną serię 4 zabiegów co 2 tygodnie, łączących kawitację i kwas azelainowy.To spowodowało, że krostki uległy całkowitemu usunięciu, pory zwężeniu, a struktura skóry wygładzeniu. Teraz mogłam zająć się zmarszczkami na dekolcie i drobnymi przebarwieniami po krostkach.
Etap czwarty- zapobieganie nawrotom, rozpoczęcie terapii anti-aging, spłycenie zmarszczek na dekolcie, odmłodzenie skóry.
Aby zapobiec nawrotom krostek, a jednocześnie wygładzić zmarszczki na dekolcie oraz przywrócić jej gładkość i jędrność wykonałam 2 zabiegi co 3 tygodnie, oparte na kwasie ferulowym, witaminie C i B3 oraz retinolem. Kwas ferulowy i witamina C mają silne działanie antyoksydacyjne, co w przypadku wieloletniego trądziku ma istotne znaczenie. Długo utrzymujący się stan chorobowy skóry, czyli stan zapalny, powoduje ogromny wyrzut wolnych rodników, które przyczyniają się do szybszego starzenia i powodują dalsze zmiany chorobowe w skórze. Działanie przeciwutleniające wyprowadza skórę na prostą i zapobiega dalszym nawrotom. Co więcej, kwas ferulowy, witamina C, B3 i retinol przyspieszają regenerację i gojenie skóry, rozjaśniają przebarwienia. Retinol naprawia uszkodzenia skóry w głębokich warstwach, likwidując rogowacenie posłoneczne, wygładzając zmarszczki i silnie pobudza syntezę włókien kolagenu, spowalniając proces starzenia.
Podsumowanie.
Skóra Pani Kasi jest obecnie w bardzo dobrej kondycji. Po zabiegach skóra zarówno na twarzy ja i dekolcie uległa wyraźnemu wygładzeniu, przebarwienia pozapalne uległy rozjaśnieniu, skóra jest uspokojona, pory zwężone, a zmarszczki na dekolcie spłycone.
Jej zdrowy stan pozwala mi na wykonanie bardziej inwazyjnych zabiegów. Dlatego obecnie zaplanowałam mezoterapię igłową w celu jeszcze większego spłycenia zmarszczek, pobudzenia włókien kolagenu i elastyny, a tym samym zagęszczenia skóry i spowolnienia starzenia. Aby mezoterapia przyniosła oczekiwane efekty wykonam ją w serii 3 zabiegów w odstępach 3-4 tygodniowych. To będzie doskonałe podkreślenie efektu naszych działań.