Krostki, zaskórniki, silne błyszczenie, przebarwienia pozapalne.
Jak wyglądała cera na początku – jakie występowały problemy ?
Pani Magda ma 25 lat. Kiedy pierwszy raz się spotkałyśmy, Jej cera była tłusta, wręcz łojotokowa, na co wskazywało silne błyszczenie. Na skutek silnego pobudzenia gruczołów łojowych coraz częściej pojawiały się krostki i zaskórniki. Wcześniej występowały tylko na brodzie, a później zaczęły atakować również policzki i dekolt. Policzki były płytko unaczynione, skóra w tych miejscach była znacznie delikatniejsza, przez co często pojawiały się zaczerwienienia pod wpływem zmian temperatur i wysiłku fizycznego. Ponadto na policzkach i brodzie występowały przebarwienia pozapalne w kolorze kawy z mlekiem.
Cel działania:
Moim celem było wyregulowanie pracy gruczołów łojowych, likwidacja krostek i zaskórników oraz przebarwień pozapalnych, a także wzmocnienie bariery ochronnej skóry i wzmocnienie ścian naczyń krwionośnych.
Etap pierwszy – zmniejszenie łoju i likwidacja krostek.
Terapię skóry Pani Magdy rozpoczęłam od serii czterech zabiegów regulujących pracę gruczołów łojowych o silnym działaniu przeciwzapalnym, niwelujących bakterie beztlenowe powodujące zmiany trądzikowe oraz regulujących rogowacenie komórek naskórka. Musiałam wziąć pod uwagę delikatne policzki, aby nie spowodować nasilenia rumienia. W zabiegach leczniczych wykorzystałam kombinację kwasów, głównie salicylowego, który doskonale łączy się z gruczołami łojowymi. Obecny w zabiegu cynk przyspieszał gojenie i zapobiegał przesuszeniu skóry, dzięki czemu cera po zabiegach nie była sucha i nadwrażliwa, zaś kwas linolowy dbał o prawidłowe ph skóry i powstrzymywał rozwój bakterii. Zabiegi wykonywałam co 3 tygodnie, aby skóra miała czas na regenerację. W tym czasie Pani Magda stosowała zaproponowaną przeze mnie pielęgnację domową o delikatnym działaniu antybakteryjnym, nawilżającym i rozjaśniającym. Po tym etapie krostki zniknęły, a skóra przestała się silnie błyszczeć i co najważniejsze bardzo wyraźnie zmniejszyła się ilość zaskórników. Pozostały drobne przebarwienia pozapalne na brodzie, policzkach i pojedyncze na dekolcie.
Etap drugi – likwidacja przebarwień pozapalnych, pogrubienie naskórka i skóry właściwej.
Kontynuacją terapii były 2 zabiegi silnie rozjaśniające i regulujące proces powstawania barwnika w skórze oraz poprawiające gęstość, napięcie, a końcowym rezultacie podnoszące nawilżenie i odporność skóry. Postanowiłam wykorzystać połączenie kwasu kojowego i mlekowego z witaminą C i B3, które doskonale radzą sobie w likwidacji przebarwień. Co więcej, obie witaminy świetnie wpływają na kondycję naczyń krwionośnych, wyraźnie je wzmacniają i zmniejszają występowanie rumienia, przyspieszają proces gojenia i podnoszą nawilżenie. Witamina C, o której mówiłam już wielokrotnie nie tylko przepięknie rozjaśnia przebarwienia i wyrównuje koloryt, ale także wyłapuje wolne rodniki, które są główną przyczyną starzenia się skóry.
W zabiegu użyłam również retinol, którego skuteczność działania jest potwierdzona wieloletnimi badaniami klinicznymi i naukowymi. To daje mi pewność, że zastosowane przez mnie kombinacje składników przyniosą oczekiwane efekty. Tak było i tym razem. Już po pierwszym zabiegu Pani Magda była zachwycona, ponieważ przebarwienia stały się znacznie bledsze, skóra stała się rozświetlona i wypoczęta. Po czterech tygodniach powtórzyłam zabieg w nieco lżejszej wersji, aby nie dopuścić do uwrażliwienia skóry. Podczas kuracji rozjaśniającej, zarówno po pierwszym jak i drugim zabiegu zaleciłam Pani Magdzie pielęgnację rozjaśniającą i wzmacniająca naczynia i oczywiście codzienną ochronę przeciwsłoneczną. Jest to szczególnie ważne w likwidacji przebarwień, gdyż tylko skrupulatna ochrona przed promieniami UV zapobiegnie powstawaniu kolejnych przebarwień i pomoże uspokoić barwnik w skórze. Po kolejnych czterech tygodniach przebarwienia całkowcie zniknęły, zaś skóra uległa pogrubieniu. Pozostała sprawa delikatnych naczynek i utrzymanie prawidłowego poziomu nawilżenia.
Etap trzeci – nawilżanie, wzmacnianie naczyń i ochrona przed czynnikami zewnętrznymi, pielęgnacja jesienią i zimą.
W okresie jesienno-zimowym skóra narażona jest na silne zmiany temperatur, suche powietrze w pomieszczeniach, wiatr oraz znacznie mniejsze dotlenienie. Po tak intensywnej kuracji kwasami u Pani Magdy moim zadaniem było niedopuszczenie do przesuszenia oraz wzmocnienie bariery ochronnej skóry, a tym samym zapobieganie zaczerwienieniom na policzkach.
Kolejny etap kuracji skóry Pani Magdy rozpoczęłam od zabiegu intensywnie nawilżającego i wzmacniającego ściany naczyń. W zabiegu wykorzystałam urządzenie wytwarzające falę elastyczną, której zadaniem jest między wyraźne pobudzenie regeneracji komórek skóry, głębokie nawilżenie, dotlenienie oraz lepsze wchłanianie substancji aktywnych. Aby poprawić elastyczność i jędrność naczyń krwionośnych w zabiegu wykorzystałam preparaty z rutyną oraz ekstraktem z liści z czerwonych winogron, kasztanowcem i tetrapeptydem, który hamuje proces trwałego rozszerzania naczyń i wyraźnie zmniejsza rumień. Już po pierwszym zabiegu Pani Magda zauważyła, że skóra jest znacznie lepiej nawilżona i wzrosło uczucie komfortu. Po kolejnym zabiegu policzki przestały się tak często czerwienić, a dzięki odpowiedniemu nawilżeniu i wcześniejszemu wyregulowaniu gruczołów łojowych skóra nie ulega tak szybkiemu błyszczeniu. Aby utrzymać cerę w równowadze i utrwalić efekty wykonałam 4 zabiegi nawadniające i wzmacniające naczynia w odstępach dwutygodniowych. Do pielęgnacji domowej poleciłam lekkie kosmetyki nawilżające, ze względu na tłustą cerę Pani Magdy oraz zmniejszające rumień i poprawiające stan naczyń krwionośnych.
Etap czwarty – dotlenianie i antyoksydacja.
Okres zimy to trudny czas dla skóry, która ze względu na brak światła staje się mniej dotleniona, a przez to skłonna do nabierania szarawego kolorytu. Dlatego w obecnym czasie zaplanowałam dla Pani Magdy zabiegi bogate w witaminę C, znaną ze swoich właściwości rozjaśniających, niwelujących wolne rodniki, nawilżających i jednocześnie wzmacniających naczynia. Wykorzystuję ją połączeniu z kwasem hialuronowym i mikronakłuciami. dzięki czemu skóra jest pobudzana do regeneracji, poprawia się jej ukrwienie i dotlenienie, a proces starzenia ulega spowolnieniu. Jesteśmy po pierwszym zabiegu. Skóra w tym momencie jest jednolita, promienna I znacznie mniej się przetłuszcza. Odporność skóry wyraźnie się wzmocniła, przez co policzki znacznie rzadziej się czerwienią, a płaszcz hydrolipidowy jest utrzymany w równowadze.
Podsumowanie.
Tak wypielęgnowana skóra śmiało poradzi sobie z niskimi temperaturami i wiatrem. Oczywiście, nie należy zapominać o odpowiedniej pielęgnacji domowej, do której włączyłam preparaty z witaminą C i kosmetyk z filtrami przeciwsłonecznymi jako kontynuację obecnych i wcześniejszych zabiegów, aby utrzymać równomierny koloryt cery i regularnie ją pobudzać do odnowy. Ochrona skóry przed promieniami UV, nawet zimą, jest jedną z najważniejszych rzeczy w codziennej trosce o skórę, zapobieganiu przebarwieniom i spowalnianiu procesu starzenia.